niedziela, 24 lutego 2013

Barwni, normalni: Di Canio

W piłce nożnej zdarzają się różne sytuacje. Z reguły mówi się o piłkarzach jak o „lalusiach”, jednak di Canio był tego zupełnym przeciwieństwem.

Waleczny, agresywny; we Włoszech, gdzie grał w Napoli, Milanie i później na koniec kariery w Romie. Zasłynął nawet z poglądów faszystowskich i słynnego salutu w stronę kibiców, przez co dla części kibiców został wrogiem publicznym numer one.

dicanio1

Zasłynął ze swojej normalności. Dziwne, a jednak na boisku nie zawsze gra i walka idą w parze z duchem fair play. W 2001 roku otrzymał nagrodę Fair Play FIFA, co jak na takiego piłkarza grającego tak agresywny futbol, jest co najmniej dziwne. Oto fragment meczu piłkarskiego, podczas, którego Di Canio został ulubieńcem publiczności i nie zważając na korzyść zmienił obraz postrzegania go jako „tego złego”. Na wyspach stał się wzorem gry czystej, gry fair. (link poniżej)

W 2000 roku w czasie meczu rozgrywanego przez West Ham i Everton, bramkarz przeciwnej drużyny został kopnięty, jednak sędzia nie przerwał spotkania. Di Canio znalazł się w doborowej sytuacji, żeby strzelić bramkę, lecz wolał złapać piłkę i zwrócić uwagę sedziemu, żeby zajął się obolałym bramkarzem. Przez to zachowanie Di Canio został obdarowany gromkimi brawami, zarówno przez swoich kibiców, jak i kibiców przeciwnej drużyny.


Jego barwna kariera jest do dziś zagadką dla wielu. Postępował i zachowywał się według własnego przekonania od początku do końca. Dziś jest trenerem Swindon Town i jest tam ulubieńcem publiczności oraz piłkarzy. Zdecydowanie zasłużył na miano barwnego, ale i normalnego. Oby tak dalej!

---

http://czasnasport.wordpress.com/

http://www.youtube.com/watch?v=6Rebx4RR4i8

Autorem artykułu jest Anna Łegowska


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 9 lutego 2013

Odważny krok Poznaniaka

Autorem artykułu jest Adrian Motulewicz


Kilka dni temu Bartosz Bereszyński podpisał kontrakt z Legią Warszawa, który będzie obowiązywał od lipca tego roku. Czy Bartosz Bereszyński wie, co robi? Zapraszam do lektury!

rsecjyzq%5B1%5D

Kojarzycie może tego pana na powyższym zdjęciu? Nie? Szkoda, bo jest świeżutkim nabytkiem warszawskiej Legii. Tak, rodowity poznaniak (powyżej z herbem Lecha Poznań na piersi) został piłkarzem drużyny, której Kolejorz nienawidzi. Mowa oczywiście o Bartoszu Bereszyńskim, napastniku, który w niedalekiej przyszłości miał wejść do pierwszego składu Lecha. Najwyraźniej Bereszyńskiemu jest nie w smak granie w niebieskim trykocie. Ciekawe jest to, że do drużyny Legii dołączy dopiero latem. A więc przez pół roku będzie wyśmiewany, wyzywany i odrzucony w swoim środowisku. Niestety, tak to jest w środowisku piłkarskim, jeżeli zdradzisz barwy klubowe, to wiedz, że nie będziesz miał lekkiego życia.

Jednak postawmy się na miejscu 21-latka. Lech dobrze wiedział, że w czerwcu kończy się kontrakt Bereszyńskiemu. Działacze z Poznania całą swoją uwagę skupili na sprowadzeniu Łukasza Teodorczyka z Polonii Warszawa. W tym właśnie momencie ważyły się dalsze losy Bartosza w stolicy Wielkopolski. W końcu transfer Teodorczyka doszedł do skutku. Był to wyraźny znak dla Bereszyńskiego, że ciężko mu będzie walczyć o numer jeden w ataku Kolejorza. Co ciekawe, trener Mariusz Rumak kilka dni temu wychwalał Bartosza i wiązał z nim duże nadzieje na przyszłość. Jednak kilka dni po informacji o tym, że do klubu przyjdzie Teodorczyk, Bereszyński odrzucił propozycję nowego kontraktu. Z okazji skorzystał zespół Legii Warszawa, której jest potrzebny nowy napastnik. Kto wie, czy Bereszyński w krótkim czasie nie stanie się gwiazdą Wojskowych.

Z jednej strony można powiedzieć, że takich rzeczy się nie robi. Nie zdradza się klubowych barw na rzecz odwiecznego rywala. Jednak z drugiej strony Bereszyński miał na myśli dobro swoje i swojej rodziny. W wywiadzie udzielonym w kwietniu ubiegłego roku na pytanie, czy byłby w stanie związać się z Legią, odpowiedział: Myślę, że nie można mieć takich uprzedzeń. Piłkarz jest tak specyficznym zawodem, że sądzę, że nie można się sugerować, czy jest to Lech Poznań, czy Legia Warszawa. Za kilkanaście lat nikt nie wyżywi mojej rodziny, a jeśli w Lechu nie będę miał okazji grać, natomiast w Legii owszem, to dlaczego miałbym z tego nie skorzystać.
Bereszyński nie jest pierwszym i nie jest ostatnim piłkarzem, który zmienił barwy na rzecz odwiecznego rywala. Przypadek Luisa Figo czy też ostatni transfer Tomasza Brzyskiego z Polonii Warszawa do Legii Warszawa pokazuje, że nie jest to zjawisko nam obce. W takich sytuacjach wymagana jest wyrozumiałość, piłkarz nie zawsze gra tam, gdzie chce. Czasami ma na to wpływ kondycja finansowa i chęć utrzymania siebie i rodziny. Wierzę w to, że Bartosz wie, co robi, i nic przykrego go nie spotka. Chociaż wiem, że lekko mu nie będzie.

PS. Legia miała chęć ściągnąć do siebie także Karola Linetty, ale ten ze względu na wrogość klubów nie opuścił Lecha. Tłumaczy to strachem przed tym, co kibice Kolejorza mogliby zrobić jego rodzinie.

---

http://okiemadriana.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl